Chór obrońców ukraińskiej premier-aferzystki J. Tymoszenko nie milknie, także w Polsce. Nikt o zdrowych zmysłach nie ma wątpliwości, że Julia słusznie została wtrącona do więzienia, ale co tam! Złodzieje z wyższych sfer widocznie mają jakiś immunitet i mus ich bronić.
Ale mi chodzi o co innego. Oto każda durnota zdobywa poklask naszych "elit", byle tylko kojarzyła się z "europeizacją Ukrainy", tzw. pojednaniem polsko-ukraińskim, wielokulturowością, transgranicznością albo inną "ością", którą aktualnie rajcuje się warszawka czy brukselka. Natomiast gdy chodzi o tak prostą sprawę jak pomoc Polakom na Ukrainie, tym którzy trwają przy polskości pomimo sowieckich represji, banderowskich rzezi i naciskowi na asymilację, to na polskie "elity" nie ma co liczyć.
Wystarczy przeczytać gorzki w tonie wywiad z p.o. Związku Polaków na Ukrainie Antonim Stefanowiczem: http://www.kuriergalicyjski.com/index.php/redakcjapoleca/538-bezdomny-zwizek-polakw-na-ukrainie
Nóż się w kieszeni otwiera, gdy czyta się o tym, jak Ukraińcy w Polsce pasą się na dotacjach od polskiego rządu, gdy tymczasem Polacy na Ukrainie nie dostają pieniędzy ani od Polski ani od Ukrainy. Jak wynika z artykułu, w 2011 roku Ukraińcy i Łemkowie w Polsce dostali dotacje od rządu polskiego w wysokości ok. 2,7 mln zł. Polacy na Ukrainie od rządu ukraińskiego dostali 0 (słownie: zero). O niezałatwionej sprawie Domu Polskiego we Lwowie nawet nie wspominam.
Tak wygląda wzajemność w polsko-ukraińskich relacjach.... Tylko nie mówcie mi, że Ukraina jest biedna i nie stać ją na dotacje dla Polaków. Niech Janukowycz odpali im odsetki z konta bankowego pięknej Julki. To w zupełności wystarczy.
Komentarze